Ekonomiści uprzedzają, że kryzys dopiero przed nami i spierają się o głębokość nadchodzących recesji.

Kryzys ma również dobre strony, przekonują nieliczni w dzisiejszych czasach optymiści. Zmalało np. zanieczyszczenie powietrza. Wskutek epidemiologicznego zamrożenia gospodarki zmaleją emisje gazów cieplarnianych. Na pandemii zyska także klimat. W tym jednak miejscu optymizm zderzyć się musi nieuchronnie z realizmem. Owszem, 5% to największy roczny spadek emisji gazów cieplarnianych. Niestety, ciągle zbyt mały, by osiągnąć cel wskazany przez naukowców, jeśli chcemy zatrzymać wzrost temperatury atmosfery na względnie bezpiecznym poziomie. Do tego potrzebne są w ciągu najbliższej dekady redukcje emisji o 7,6 % rocznie.

Przenieśmy się do jubileuszowego 50. Światowego Forum Gospodarczego w Davos. Wtedy uwagę skupiała Greta Thunberg, grzmiąca na dorosłych liderów globalnej polityki i gospodarki, że ukradli młodym przyszłość i prowadzą świat do katastrofy. Zdaniem Donalda  Trumpa – zna on receptę na przyszłość i polega ona na kontynuacji rozwoju w oparciu o sprawdzony model wzrostu wykorzystujący tanią energię pochodzącą z węgla, gazu i ropy naftowej. A sekretarz skarbu USA Steven Mnuchin radził G. Thunberg, by pouczyła się ekonomii, zanim zacznie zbawiać świat.

Mniej wyraźniej wybrzmiał głos Antonio Guterresa, sekretarza generalnego ONZ, który w Davos ostrzegał, że „ludzkość wypowiedziała naturze wojnę, a natura zaczęła gwałtownie odpowiadać”. Nie myślał wówczas o pandemii, tylko o konsekwencjach destrukcji środowiska, utraty bioróżnorodności i globalnego ocieplenia. Dosłownie dzień wcześniej, podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ, ostrzegał przed nadciągającą apokalipsą, która grozi wspólnej ludzkiej przyszłości w XXI stuleciu.

Wymienił:

  1. Zmiany środowiskowe i klimatyczne.
  2. Napięcia geopolityczne.
  3. Narastające nierówności.
  4. Zagrożenia wynikające z niekontrolowanego rozwoju cyberprzestrzeni.

Należy pamiętać, że żadne z tych ostrzeżeń nie straciło ważności. Pandemia COVID-19 zapisze się najprawdopodobniej w historii jako jedna z wielkich plag, którymi zaznacza się głębokie zmiany cywilizacyjne. Tak jak pandemia dżumy (541 r.) przypieczętowała upadek Cesarstwa Rzymskiego, a czarna śmierć, epidemia dżumy w 1346 r., pogłębiła kryzys średniowiecznego feudalizmu, otwierając drogę do przemian.

Szczęśliwie wszystko wskazuje, że COVID-19 nie będzie tak śmiercionośny dla ludzi jak wcześniejsze plagi. Obecnie pandemia może sygnalizować zmierzch współczesnej cywilizacji, która po prostu dotarła do kresu dotychczasowego modelu rozwoju. Przypomniał o tym, na początku roku Ugo Bardi w książce „Przed upadkiem”. Włoski ekonomista opisuje pewną cechę rozwoju cywilizacyjnego i państwa: cywilizacje rosną i krzepną powoli, upadają jednak zazwyczaj szybko, a ludzie mimo widocznych symptomów schyłku nie reagują właściwie, dziwiąc się później, że upadek nastąpił tak gwałtownie.

Żaden złożony system nie może rozwijać się bez końca i musi liczyć się z barierami wzrostu. Każda cywilizacja do swego funkcjonowania potrzebuje ciągłego strumienia energii dostarczonego w postaci żywności i paliw. Trwający dzień i noc ruchliwy zgiełk możliwy jest dzięki temu, że nieustannie płynie strumień energii, której dziś największym źródłem są wciąż paliwa kopalne: węgiel, ropa naftowa i gaz ziemny, odpowiadające za 90% wytwarzanej energii.

Ugo Bardi przekonuje, że schyłek cywilizacji nie musi oznaczać katastrofy. Przyjęcie do wiadomości niebezpieczeństw, umożliwia podjęcie właściwych działań. Można wykorzystać kryzysowy impuls do zmiany modelu rozwoju. Propozycji nie brakuje, jedną z najważniejszych jest przyjęty w 2019 roku program Europejskiego Zielonego Ładu. Tuż przed świętami ministrowie środowiska i klimatu reprezentujący 13 państw Unii Europejskiej, z największymi gospodarkami:  Niemcami, Francją i Włochami potwierdzili, że najlepszym i jedynym de facto sposobem na wyjście z kryzysu jest połączenie obecnych działań antykryzysowych z proekologiczną transformacją. Wśród sygnatariuszy zabrakło Polski.

 

Źródło: Edwin Bendyk autor książki pt.: „W Polsce, czyli wszędzie. Rzecz o upadku i przyszłości świata”